piątek, 22 listopada 2013

Update

Ależ nie pisałam! Miałam czas, tylko przez dłuższą chwilę jakbym wymazała z pamięci, że mam blogi. Albo nie pisałam, żeby nie smęcić...
W każdym razie żyjemy.
Bianka od poniedziałku mówi po angielsku, w przedszkolu oczywiście, chociaż wczoraj zaobserwowała też w domu, że robiła tea with milk i proponowała water. Bardzo dobrze, natomiast odbyło się to skokowo - kilka dni różnicy a inne dziecko - tak przynajmniej usłyszałam w przedszkolu. I tak się teraz zastanawiam jak to z nią jest. Janek w jej wieku już był dawno w najstarszej grupie, a ona chyba dotrwa w młodszej do 3 urodzin, mimo, że uważam, że jest bardziej rozwinięta od Janka w tym wieku, albo mam coś nie tak z postrzeganiem swoich dzieci?
Na czym to my stanęliśmy?
Że Janek poszedł w sierpniu do szkoły. Zaczęło się dobrze, ale teraz jest średniawo. Piszę o towarzyskim aspekcie szkoły. Zapowiadało się, że Janek znajdzie sobie przyjaciela, ale potem stworzyła się z miejscowych chłopców paczka, która najpierw wzięła sobie na celownik jego imię, a potem i inne rzeczy typu kurtka ... Janek się nie skarżył, chociaż opowiadał mi o tym, ale nadal miał ochotę chodzić do szkoły. Raz wrócił z ustami w stanie, który wskazywał na początkującą opryszczkę, już leciałam po czosnek, kiedy mi powiedział, że to nie to, tylko, że jeden z chłopców go uderzył. No pięknie. Powiedziałam, że następnym razem ma oddać, chociaż to nie jest po linii wychowawczej tutejszego państwa, ale trudno.Ostatnio było już spokojniej. Ale mi smutno, wydawało mi się, że kto jak kto, ale on sobie będzie radził w tym względzie. Nauczycielki kocha i więcej trudno z niego wyciągnąć.
Przez te trzy miesiące sporo się musiał nauczyć wokół siebie, niby nie jestem nadopiekuńcza mamusią, wydawało mi się, że jakoś w miarę go uczę wszystkiego wraz z wiekiem, ale mam wrażenie, że jednak więcej powinnam wymagać, że inne dzieci są bardziej samodzielne. A może się mylę? Może jednak dzieci w tym wieku są za młode na szkołę? Co do nauki to ciężko ocenić, zadania domowe już są i wydaje mi się, że bardzo bystry, bardzo zdolny to ten mój syn nie jest, ale z drugiej strony skąd ja niby mam to wiedzieć? Nie ma ocen, nie ma klasówek, po zadaniach domowych widzę, że są jakieś tyły, które się porobiły przez pierwsze tygodnie szkoły, kiedy nie było żadnej informacji na temat co te dzieci robią. Teraz już idę na bieżąco i nadrabiam te zaległości, ale z moim talentem pedagogicznym... nie wiem jak przetrwam ich szkołę:( Jeden plus, że Bianka siada z nami i się też uczy i część rzeczy pamięta lepiej od Janka!

Bardzo dużo jeżdżenia, całe operacje logistyczne, Janek chodzi na naukę pływania i tutaj też żal patrzeć na brak koordynacji, ale może ja mam za duże wymagania? Zapisałam go też na zajęcia z piłką - wstęp do gier zespołowych, przerabiają ponad 10 dyscyplin z piłką - tak na luzie, są gry, zabawy, pełna godzina z fantastyczną trenerką, niestety dzieci i rodzice rezygnują, póki co został Janek i jego koleżanka z klasy, która ma ojca Duńczyka i inny pogląd na sporty niż wyspiarze. Bo okazuje się, że miejscowe dzieci chodzą na treningi kopanej, rugby, czy tenisa:( Ech....
ech, ech, ech i ECH!