czwartek, 23 czerwca 2016

Dzieci jeszcze bardziej urosły...

i .... wakacje!
To nie był łatwy rok, mam wątpliwości, czy dobrze zrobiłam przenoszac dzieci bliżej domu. Na pewno sobie ułatwiłam i poznałam kilka miłych koleżanek. Jankowi też na poczatku układało się dobrze, ale teraz znowu jest coś nie tak. Zależy mu za bardzo mam wrażenie - na towarzystwie:(
Bianka poradziła sobie super, w połowie roku ich wymagająca pani odeszła i pomału przestawałam być zadowolona z wyników. Ze szkoły zniknęło 8! nauczycieli w ciągu tego roku. Dyrekcja milczy jak zaklęta na ten temat, nawet zapytana bezposrednio. Matmę w P3 zaczęto nauczać dopiero po 5 mies. jak więcej rodziców na wywiadówce zaczęło pytac co robią - bo nie robili nic, jakieś ogony.
Zła jestem... to jest taka loteria, a nie powinno tak być!
Ale wiem jak ciężko byłoby mu tam. Wydawało mi się przez jakis czas, że udało się to wyważyć, ale nic stałego na świecie:(
Jakiś miesiąc temu dzieci przestały się bawić ze sobą po polsku. Nie chcą też do mnie mówić po polsku, twierdzą, że brakuje im słów. Próbuję dopingować, że to dla babci, żeby ich rozumiała jak przyjadą na wakacje, ale nie pomaga. Na szczęscie już za chwileczkę, już za momencik zanurzą się znowu w języku polskim, więc za chwilę powinna być poprawa. A od przyszłego roku polska szkoła co piątek, do której na razie im nie spieszno.
Urosły, utyły, Bianka nadal szaleje - nawet z pękniętym obojczykiem. A Jan... nie wiem zupełnie jak pracować nad jego nastawieniem negatywnym, które byc może sama mu niechcący zaszczepiłam:(
I nad soba tez muszę popracować nie tylko fizycznie, mam duże tyły, tyłek nadal też;):(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz