sobota, 5 stycznia 2013

archiwum III i IV 2012


Dotyk cudu

Zabraliśmy dzieci do ‘małpiego gaju’. Szaleństwo!
Na ‘wybiegu’ dla młodszych dzieci była dziewczynka. Sama nie wiem, czemu przyciągnęła moją uwagę. Była wyższa od Bianki i wydawała się starsza, ale komunikacyjnie tak samo cofnięta jak moja i jakaś ‘niepewna’ ruchowo… miałam wrażenie, że jest nieśmiała. To jej mama mnie zaczepiła pytając ile Bianka ma lat. Okazało się, że miały urodzić się tego samego dnia, ale tamta dziewczynka też zapragnęła wyjśc szybciej, tyle, że o 3 miesiące szybciej! W 25 tygodniu… Ileż ci rodzice mieli szczęścia! Kilka dni wcześniej i nie wiadomo, czy by ją w ogóle ratowano, a tak… prawie nie widać, że to wcześniak, lekarze też jak dotąd nic nie znaleźli i dziewczynka rozwija się niemal normalnie, a ważyła trochę ponad pół kilo… Hormony już się unormowały, ale nadal mam oczy po wilgotnej stronie jak sobie ją przypomnę i nie potrafię wyobrazić sobie co ci rodzice przeszli…
 
Napisane przez goska około 10 miesięce/y temu.
mam to samo. Absolutnie nie mogłabym obecnie pracowac z dziecmi, zero dystansu. Nie moge czytac, ogladac zadnych apeli o pomoc dla chorych dzieci, programów o dzieciach. Tak sie porobiło, że w kazdym widzę Macka, kazde jest troche moje.


Yesterday…



Napisane przez goska około 10 miesięce/y temu. 
kurcze….mam nadzieję, że wszystko dobrze
to jest to czego zawsze się bałam w tym całym macierzynstwie
Napisane przez miss około 10 miesięce/y temu. 
wszystko dobrze, wszyscy żyją, trzeba wstać, iść dalej i bardziej uważać


Rekord domu!


19 29 i oba brzdące śpią, wiosna przyszła, więc Bianka natychmiast po przebudzeniu domaga się kubka wody, a potem płaszczyk i do ogrodu i nic to, że matka bez kawy, a reszta bez śniadania, ona musi i już! Więc dziś moje muchy popadały – Janek po całym dniu przedszkola usnął w połowie ulubionej bajki, a Bianka ledwo wróciliśmy do domu od razu ciągnęła do spania.
Po niedzielnym upadku nie ma ani siniaka, ja natomiast nadal obraz przed oczami…
Wczoraj minęło jej 14 miesięcy. Bilans?
Mówienie nadal w granicach artykulacji dźwięków pierwotnych, od czasu do czasu zdarza jej się rozpaczliwe ‘mamaaa’, ale to jak już jest zupełnie bezsilna, sposobem na pokazanie co chce jest wzięcie mojego palca za rękę i poprowadzenie w określonym kierunku. Zaczęła tańczyć jak puszczam muzykę okręca się dookoła własnej osi, uwielbia jak się ją wozi na rowerze, uwielbia uciekać, wymuszać krzykiem i płaczem, pojechać daleko z nią ciężko jednak (samochodem), więc na razie robimy krótkie wycieczki. Ma już coś w rodzaju lęku separacyjnego. Na ostatniej grupie zostawiłam ją samą w kącie z zabawką, którą dopadła, przez chwilę się bawiła, a potem zaczęła się rozglądać za mną. Trwało to nieco, bo może cztery, może pięć minut szukania wzrokiem, ale w końcu buzia w podkówkę i ryk. Poza tym jest śmiechowa – pokazuje głową nie jak ma dość jedzenia i wczoraj zainteresowała się łyżeczką – chce już sama jeść.
Dzisiaj też byliśmy na szczepieniu trzy zastrzyki, masakra. Nie wiem czemu, ale przyspieszyli MMR (Janek był szczepiony w 18 miesiącu). I tak odwlekłam nieco, bo teraz tu się szczepi roczniaki! Janek zresztą miał drugą część w ub. tygodniu – też przyspieszyi o rok, a pielęgniarka na moje pytanie: dlaczego odpowiedziała, że nie wie.
Ja się naprawdę staram trzymać z dala od teorii spikowych, mimo że mam skłonności, ale ponieważ nie mam tyle czasu, żeby się grzebać w źródłach, więc… trzymam dystans. Ale o co chodzi z tymi szczepieniami? Pogrzebałam dzisiaj chwilkę i się okazuje, że najnowsze badania wykazały dziurę w odporności dzieci, dlatego w niektórych krajach szczepią już na odrę, świnkę i rózyczkę dzieci 9 miesięczne. A potem trzyletnie, mimo, że dotąd były rok później (jak nie dwa). Więc, które badania były niedokładne? Te, po których dopuszczono szczepionkę do użytku i wyznaczono odpowiednie terminy i odstępy? Co się stało, że te daty już nie obowiązują, skoro szczepionka się nie zmieniła?
Nie wiem.
Dostały dzieciaki jedną, więc już lepiej dać przypominającą, niż zostawić to w połowie, ale, mam dużo ale:(

Napisane przez goska około 9 miesięce/y temu. 
Bardzo obawiałam sie tej szczepionki, nakręciła mnie kolezanka, która ma młodsze od naszych dziecko i ona panikuje strasznie. Osobiście nie szukałam takich informacji – i tak po przeżyciach z końcówki ciąży będę się bała wszystkiego do końca życia. Najpierw mój kolega szczepił swoją małą a Maciej miał ponad tydzień temu, oprócz wrzasku przy wkłuciu żadnej reakcji. Podpytałam pielegniarki i mówiły, że nie zdarzyło sie aby z jakims dzieckiem coś się działo po tej szczepionce a stosuja ja od kilku lat. Więc.
A Bianka fajna smieszka, ze zdjęc taka sie objawia, coś takie go ma, jakies figielki w oczkach:)


Kinderbal po wyspiarsku:)

Janek dostał zaproszenie na urodziny od kolegi z przedszkola, kolegi miejscowego. Pomyślałam tylko – no zaczęło się;)
W zasadzie zaproszenie było od dwóch chłopców, z których jedno imię kojarzyłam, a drugiego nie. Ale po krótkiej pogadance z przedszkolankami ustaliłam, że jeden jubilat jest w Janka wieku, a drugi to jego starszy brat i dlatego go nie kojarzyłam. Dwa następne dni ścigałam koleżanki, żeby się podpytać jakie zwyczaje tu panują. No i wyszło, że w takim wypadku (jeśli jedno z dzieci nie jest nam znane) idziemy jakbyśmy szli tylko do kolegi, czyli jeden prezent. No ok.
Zawiozłam Janka na ustaloną godzinę do community centre – taki ośrodek wioskowy, gdzie zazwyczaj są jakieś sale funkcyjne, kafejka, małpi gaj dla dzieci, często basen… W holu stał dmuchany pałac do skakania oraz miejsce do siedzenia dla rodziców, z boku jakieś zakąski i picie, ale takie nierozpakowane.
W zasadzie prezentów nawet nie wręczyłam (kupiłam jeszcze cukierki drugiemu dziecki, bo mi jakoś tak wypadało), bo nie było jak, położyłam przy kurtkach i zostały zabrane na kupkę. A dzieciaki szaleć – do zamku i drugiej sali z piłkami i materacami. Po pół godzinie wszystkie męskie brzdące zdjęły koszulki, bo było za ciepło i tak latały z holu do sali i z powrotem, w międzyczasie wskakując po picie.
Po godzinie takich szaleństw zastawiono stoły – papierowe talerzyki, na nich wszystkiego po trochu – paskudna kanapka, paróweczka koktajlowa (nie zdrabniam, tego się nie da nazwać parówką), kawałek pomarańczy, winogrona, coś słodkiego, czipsy… jedzenie genralnie typowe jak u miejscowych na party, ale niedobre:( Toteż dzieci trochę pomamłały i pobiegły do zabawy. Po 20 minutach (zabawa byłą przewidziana na 1,5 godziny) znowu zaczęto zgarniać dzieci do stołu na dmuchanie świeczek na torcie. Torty były dwa – każdy jubilat miał swój z ulubioną postacią z bajek (torty były kupione w supermarkecie, czyli też niedobre, a wiem stąd, że też popełniliśmy ten błąd i kupiliśmy Jankowi tort w kształcie Lightninga MCQueena i był ohydny). Nastąpiło gromkie śpiewanie Happy Birthday i już. Torty zostały podzielone na małe kawałki, zawinięte w serwetki i zapakowane do małych torebek, które uczestnicy dostawali przy wyjściu z imprezy. W torebkach była mała zabawka (cośjak jajko niespodzianka) i trochę słodyczy – też taka tradycja.
No to się dowiedziałam:)
Trzeba to będzie na przyszłość jakoś pożenić z polskim typem urodzin;) jakikolwiek jest…


Wielkanoc

Była taka nijaka tego roku. W Wielki Piątek i Sobotę pojechaliśmy ‘odpocząć’ do Lake District – pięknie tam, ale trochę deszczowo było, a pokoje pensjonatowe małe, jednak zrobiliśmy na drugi dzień ładne kółko w górach – Janek z marudzeniem (ale zawsze) zrobił sam z 5km, musimy to kontynuować chociaż raz na tydzień – niedużych górek wokół dostatek. No i chyba przeszły mu zatoki, wrócił humor, apetyt, nawet chęć do sprzątania – już nie trzeba prosić, wie kiedy sam ma się za to zabrać.
W Niedzielę wielkanocną zatem ogarnęłam jakieś podstawowe śniadanie i obiad, po czym pojechaam do pracy, bo Młody nieuważnie taką mi dziwną zmianę wpakował… deszcz padał, nie było jak urządzić dzieciom szukania jajek w ogrodzie i tak leżą sobie razem z zajączkami w szafie do dziś. Przyjdzie lato i spłyną…
Dzieciaki idą do przodu – Bianka wręcz pędzi, zaplona ‘motorówa’ – tylko ją puścić do ogrodu i od razu domaga się siedzenia i zaglądania do lusterka, coś tam zaczyna sklejać, czasem też jej się wyrwie jakieś: gdzie, tata, daj, tu, ale ogólnie kicha. Nie lubi czytania, pokazywanie obrazkó tez ją nudzi, ale ruszać się, wdrapywać, tańczyć, ganiać uwielbia!

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz