sobota, 5 stycznia 2013

archiwum IX 2011


jesień idzie…

a z nią ciemno i zimno.
Janek załapał dzisiaj jakiegoś stracha – aż mnie samą trochę wystraszył… mianowicie spozierał co jakiś czas z salonu na korytarz jakby coś tam widział i go niepokoiło… jak się ściemniło to już nawet nie chciał się bawić – usiadł na sofie i się nie ruszał…
jak poszliśmy do kuchni to wręcz schował się za mną – niepokoiły go światełka – akurat niedaleko siebie stoi mała lampka, router i kontrolka od grzania wody, która była zapalona – nie dał sobie wytłumaczyć, że wszystko jest ok.
pozapalałam trochę górnych świateł, zamknęłam drzwi i póki co pomogło:)
a wczoraj narysował takie piękne słońce, że oj… baterii w aparacie brakło to nie uwieczniłam, ale nauka daje efekty… tylko odroczone, ulubiony kształt – kółko i oczywiście namiętnie rysuje auta, które nawet wyglądają jak auta tylko bardzo dizajnerskie – taka jest oficjalna wersja i jej będę się trzymać:)
cdn.

ten czas…

…kiedy masz ochotę rzec: zamknij się dziecko chociaż na chwilę, muszę posłuchać własnych myśli… to już:)
jeszcze nie zadaje setek pytań, które wymagają jako tako inteligentnej odpowiedzi, ale co chwila słyszę:
- mamaaaa, a tam ziute auto widzisz?
- mamaaaa dzidzia sie sieje
- mama luk walot!
- mamaaa, a tata przyjdzie wieczorem…
- mama a tata przyjdzie wieczorem?
za 5 minut:
- mama a tata przyjdzie wieczorem?
I nie lubi jak śpiewam prowadząc samochód – nie wiem o co mu chodzi, może o to, że woli słuchać muzyki w wersji oridżi;) Ale był taki zabawny jak zaczęłam się gibać do jakichś porywających rytmów, a on zapobiegawczo: mamo nie siewaj, nie siewaj! hehehe

Mała pełza już ‘profesjonalnie’ i podnosi pupę i kołysze się w tej pozycji w tył i w przód – jeszcze trochę i ruszy, chociaż już i tak potrafi przepłzać przez caly pokój. Dalszych ząbków nie widać.
Wczoraj ją mierzyłam, miała ok. 70cm, muszę iść jutro zważyć…
nie zapomnieć…


okrągle:)

Bianka skończyła dziś ósmy miesiąc i troszkę ją załatwiłam z tej okazji. Ponieważ ostatnio udało mi się podleczyć jej skórę – do tego stopnia, że nie reagowała już na ser, czy jogurt, który zjadłam – to postanowiłam spróbować dać jej mleka. Nie bezpośrednio, ale w kaszce i po paru łyżeczkach tragedia – głowa szyja i dłonie zrobiły się masakrycznie czerwone z białymi plamami – jakby pęcherze miała pod skórą, jeszcze sobie trochę kaszki wtarła w oko i wygląda teraz jak pół Eskimoski! Na szczęście kolor już wrócił do normy i drapanie też. To chyba nam tak łatwo nie pójdzie jak z Jankiem:( Lista rzeczy podejrzanych też się wydłużyła o banany np.
Poza tym same postępy – siedzi już pewnie, pewine przechodzi z siadu i z leżenia do pozycji ‘na czworaka’i z powrotem, dwa dni temu jeszcze trochę pełzła, trochę raczkowała – dziś juz raczku, raczku cały dzień – powoli to fakt, ale sukcesywnie i nawet przekroczyła barierę progu kuchennego. Wczoraj też zrobiła ‘kosi, kosi’, ale raz i więcej tego nie powtórzyła…więc może mi się zdawało?
Za to nie ma najmniejszej ochoty, żeby eksperymentować z mówieniem, jedynie jak jej się jakaś muzyka spodoba, to nuci: aaaaaaaaa…
Ale ogólnie jest wesoła, pogodna i najbardziej to chyba kocha Janka:)
A jemu z kolei faza na ‘mamaaaaaa’ się nie kończy. Przestał w tym tygodniu sypiać w dzień i lekko mnie to wykańcza…zawsze to były dwie do czterech godzin luźniejszych, zwłaszcza jak jeszcze Biankę udało się uśpić, a teraz chwili spokoju nie ma, nie mogę nigdzie zadzwonić bo wtrynia się do konwersacji (zwłaszcza jeśli po angielsku), jak zaczynam dzieci kłaść spać to padam… może minie…
W każdym razie w poniedziałek zbierałam szczękę z podłogi,kiedy odbierając syna z przedszkola pani pokazała mi buty, których moje dziecko nie chciało zdjąć. Generalnie przebierlai się – jak to już nie raz bywało- a tym razem Janek rzucił się na takie oto śliczne butki, założył dobrowolnie i nie chciał oddać! Dziecię moje, które urządza histerię w sklepie obuwniczym, które nosi 3 pary, bo więcej nie trawi! Włożyło krwisto-czerwone, dziewczęce buty na obcasach! Chyba musimy zmieniać sklep;)
No nic, nie ma paniki;)
Chociaż dzisiaj się chyba zakochał.
Włączyłam tv wieczorem i skakałam po kanałach, trafiłam na nie najnowszy już film The Parent Trap i jak Janek zobaczył rudą to stwierdził, że on ogląda film – rozsiadł się w fotelu i koniec. Już podczas przerw na reklamy pytał się dziesięć razy: dziewczynka? dziewczynka? zaraz będzie…
Ale jak film się skończył to dramat! Buzia w podkówkę i on chce dziewczynkę i koniec… Jakoś go jednak zaciągnęłam do łóżka, ale na mnie patrzył, jakbym mu ją zjadła…
I nie wiem już, czy się martwić, czy nie, te buty i dziewczyna…nie nadążam…
I wszystkie spodnie nagle zrobiły się krótsze…
Jesień:)

Napisane przez goska około 1 rok temu.
e tam, ja w zerówce kochałam sie w pani przedszkolance i marzyłam zeby miec takie grube wargi jak ona:)
spoko


okres różowy/okres nieróżowy

No właśnie to nie wszystko a propos preferencji mojego syna – mianowicie wszedł w okres różowy i jeśli ktoś ma skojarzenie z Picassem to jest w błędzie – w rysowaniu nadal panuje era długopisu, słoneczka, aut, czołgów i balonów. Ale balony live chce już tylko różowe, ciastka w cukierni tylko z obrzydliwą, grubą warstwą różowego lukru… ostatnio kupowałam buty bratanicy – też chciał takie adidasy!
No nic – jest coraz ciekawiej… z drugiej strony próbował dzisiaj skakać na dół z wysokiego podestu zjeżdżalni w przedszkolu…
Bianka ma 8kg i idzie równo po siatce centylowej – nawet trochę wybiła do góry, parter zwiedziła już prawie cały i ćwiczy teraz klęczki, co znaczy zakładanie barierki na schody, bo lada moment będzie je chciała wypróbować. Jankowi brakuje pół centymetra do metra, a ile waży nie wiem, ale już go nie noszę z wanny i zaraz przestanę wysadzać do wózka na zakupy, bo nie dźwignę. Rozumie już dobrze, że trzeba zjeść śniadanie, obiad i kolację, chociaż cały czas próbuje to omijać, zwłaszcza z Młodym – robi mu sceny, a Młody wymięka. W przedszkolu ponoć praie wszystko je.
A poza tym trochę ‘nie ogarniam tej kuwety’ – nawet nie wiem, kogo cytuję…
Byliśmy wczoraj u dermatologa, do lekarza w końcu nie weszliśmy, bo był zbyt zajęty nagłymi przypadkami… jakie są nagłe przypadki w dermatologii? Za to wzięły nas w obroty dwie pielęgniarki i stąd moje załamanie – siata leków, zamiast recepty na mleko kolejne sterydy i okłady z czegoś co przypomina pastę BHP, zakładanie bawełnianych szmatek na noc itepe. Podczas prezentacji łatwizna, ale umknął mi szczegół, że wieczorem nie mam drugich rąk do pomocy oraz, że Bianka po kąpieli się drapie mocno, a po południu nie. No i dzisiaj z nią walczyłam sama przez 40 minut, nie licząc kąpieli i 20 minut przygotowań. Ja usmarowana i połowa jej ubrań, które powinny być czyste na noc, na koniec nie upilnowałam Janka i narobił w gacie, więc jak poszłam go umyć, a w tym czasie Bianka wtarła sobie steryd z buzi i to co miała z pasty na rękawiczce w oczy i usta… przecież tak się nie da! Idę do GP po mleko i przestaję być miła – zdaje się, że błędem było powiedzenie pielęgniarce, że nie pracuję – co było prawdą, ale własnie kończę ostatni tydzień macierzyńskiego i powinnam coś robić dalej, więc czasu będzie mniej, a sił dużo mniej.
Swoją drogą jest jakiś problem z Jankiem i powrotem do robienia w majtki – miał taki okres w przedszkolu, miał w domu – minęlo, a teraz w przedszkolu jest ok, ale w domu beznadzieja – jak odpilnuję to jest ok, ale jak spuszczę z oka to mam potem za swoje… przypuszczam, że to coś ze mną, bo jeszcze w ciągu dnia daję radę, ale jak muszę myć kolejne gacie wieczorem to wymiękam i zamieniam się w potwora.
Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale też miałam nadzieję, że dam radę codziennie wygrać z sobą, a nie daję. Młody też daje dupy niestety, przepraszam za słownictwo dzieci – jeśli to kiedykolwiek przeczytają. Potrafię stanąć z boku i widzieć co z czego i dlaczego, ale jak to trzymać w ryzach? Mam wątpliwości teraz, czy w ogóle powinnam zostać matką…a trochę na to za późno:(
Tak, jestem zmęczona, jestem zestresowana, czuję się pozostawiona sama sobie z wieloma problemami, ale nie ja jedna je mam – gorsze rzeczy w życiu ludzi spotykają i ja też już miałam gorzej, ale jakoś teraz odpadły mi skrzydła i czuję, że nie mogę wyprostować się i oddychać. Cienias jestem, cieńszy niż myślałam:(
Ale będę coś z tym robić, no bo cóż robić.

 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz