sobota, 19 stycznia 2013

I drugi śnieg.

Spadł wczoraj wieczorem. Modlitwy całonocne o nieroztopienie odniosły skutek, więc można się było wybrać na górki. Dzieci szybko się umęczyły, no, ale przywykną mam nadzieję i bedzie lepiej - tylko potrzeba drugich sanek, bo Janek chce sam i koniec, no i oczywiście więcej śniegu, a mniej stopni Celsjusza:) Jeszcze w ogrodzie daliśmy radę ulepić bałwana, a tu już słońce zaczęło świecić  mocno i wszystko błyskawicznie stopniało - oprócz korpusu, który uklepałam, żeby się ostał.

Dziś dzieciaki dostały też pierwsze prezenty urodzinowe - oczywiście wiadomo, że jak jedno coś dostaje to i drugiemu trzeba, ale Bianka chyba woli lego od kuchenki.
Coś się chyba z jej mową zaczyna dziać, bo coraz częscie słyszę, że mówi poprawnie nowe słowo, ale nie jestem pewna, czy świadomie, bo wygląda, to trochę jakby jej się wyrwało automatycznie. Jak proszę o powtórzenie to już nie działa.
Słowo tygodnia: nie i tak - dotąd tylko kręciła głową:)

2 komentarze: